Jan Szelągowski, Jan Tyszka i Zygmunt Kulik byli żołnierzami Armii Krajowej, rejonu ,,Bełchatów”.Jan Szelągowski, Jan Tyszka i Zygmunt Kulik byli żołnierzami Armii Krajowej, rejonu ,,Bełchatów”

 

W niedzielę, 3 marca bełchatowianie uczczą przypadającą w tym roku 77. rocznicę powstania Armii Krajowej. Wspomną także ofiary bestialskiego mordu, jakiego dokonali hitlerowcy na działających w Bełchatowie czterech żołnierzach AK.

 

 

Dokładnie 77 lat temu, 14 lutego 1942 roku powstała Armia Krajowa, czyli zakonspirowana siła zbrojna Polskiego Państwa Podziemnego w latach II wojny światowej. Upamiętniające to wydarzenie uroczystości odbędą się 3 marca na bełchatowskim cmentarzu. O godz. 10 rozpocznie je tradycyjnie msza święta, po której uczestnicy obchodów przemaszerują pod pomnik żołnierzy AK, gdzie po apelu poległych złożą kwiaty. Organizatorem obchodów, nad którymi patronat objęła prezydent Bełchatowa, Mariola Czechowska, są członkowie Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Koło w Bełchatowie wspólnie z parafią pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny.

 

Uroczystości będą także okazją do wspomnienia tych, którzy działali w bełchatowskim podziemiu. Szczególnie Tadeusza Kowalczyka, Jana Szelągowskiego, Jana Tyszkę i Zygmunta Kulika. Wspomniani żołnierze Armii Krajowej, rejonu „Bełchatów” zostali rozstrzelani na początku marca 1942 roku.

 

Pierwszy zginął dowódca rejonu 36-letni Jan Szelągowski (pracował w Zakładzie Elektrycznym, potocznie nazywanym ,,Elektrownią”, przy ul. Czyżewskiego). Hitlerowcy przyszli wieczorem 21 lutego do pokoju, który razem z żoną wynajmował przy ul. 1 Maja. Zgarnęli dokumenty z biurka, tych – ważniejszych – w szafie nie znaleźli. Jana zabrali na posterunek przy ul. Piłsudskiego, został rozstrzelany w drodze do aresztu. Jak opowiada Zofia Januszowa we wspomnieniach spisanych przez Jadwigę Nadanową, 22 lutego jego zwłoki leżały w Straży Ogniowej przy ul. Narutowicza.

 

Dwa tygodnie później Niemcy przyszli po najmłodszego z całej czwórki, 25-letniego, Tadeusza Kowalczyka. Historia aresztowania znana jest z opowieści jego siostry Stefanii Bykowskiej. Gdy niemiecka policja pojawiła się w domu na Placu Wolności, Kowalczyk był w pracy – na stolarni przy ul. Kościuszki. Ostrzegł go kuzyn wysłany przez rodzinę, zdążyłby uciec, ale nie chciał. Po zatrzymaniu siostra jeszcze przez cztery dni nosiła Tadeuszowi jedzenie do aresztu (mieścił się w dzisiejszym budynku sanepidu).

 


Później okazało się, że Kowalczyk został rozstrzelany w dniu zatrzymania razem z Janem Tyszke, 36-letnim pracownikiem banku i Zygmuntem Kulikiem, 37-letnim fotografem. Niemcy zabili akowców 7 marca, w drodze z posterunku przy ul. Piłsudskiego do aresztu, obok ogrodu Balda - dziś w tym miejscu jest boisko I LO im. Broniewskiego. Jak wspomina Stefania Bykowska, o śmierci trójki opowiadali Żydzi, którzy na ręcznych wózkach przewozili ciała na cmentarz. Mówili, że Tadeusz Kowalczyk żył najdłużej i wzywał pomocy.

 


Jan Szelągowski i zamordowany został trzy tygodnie później, jego ludzie pochowani zostali pod parkanem na cmentarzu, bez trumien. Ciała ekshumowano w 1946 roku i pochowano w miejscu, w którym spoczywają do dzisiaj. W 1961 roku ufundowano tablicę upamiętniającą całą czwórkę. Znajduje się na boisku liceum w miejscu rozstrzelania Kowalczyka, Tyszki i Kulika.

 

AP

 

Wspomnienia o Janie Szelągowskim, Tadeuszu Kowalczyku,
Janie Tyszke i Zygmuncie Kuliku pochodzą z broszury
,,Z dziejów bełchatowskiej konspiracji 1942 rok”, wydanej przez
Regionalne Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne, 2000 r.

Tadeusz Kowalczyk był najmłodszy z czwórki rozstrzelanych. Miał 25 latTadeusz Kowalczyk był najmłodszy z czwórki rozstrzelanych. Miał 25 lat

 

Pomnik czterech żołnierzy na cmentarzu został odbudowany i odsłonięty w 2000 rokuPomnik czterech żołnierzy na cmentarzu został odbudowany i odsłonięty w 2000 roku